Data dodania: 04.11.2020 r.

Co roku tysiące kotów rodzą się po to, by umrzeć. Balansując w cieniu naszego życia, stołując się w lokalnych śmietnikach, ginąc pod kołami samochodów czy rozszarpane przez psy, dziesiątkowane przez choroby, mają szczęście, jeśli uda im się dorosnąć. Od lat wiele osób robi co może, by poprawić ich los.

 

Dziś mamy rok 2020. Covid zajął myśli, nagłówki i wiadomości w telewizji. Kto by się tam przejmował wolnobytującymi kotami. Mamy wymówkę, by je nadal omijać, choć one nadal tam są, tylko nie zawsze je widzimy.

 

 

 

Masia to kot bezdomny. Kot niczyj. Kot zbędny. Niechciany. Porzucony. Przeganiany. Kot z tych, na które nigdy nikt z utęsknieniem nie czekał. Przygarnęliśmy …

Dziś chora Masia pilnie potrzebuje pomocy. Szerszej diagnostyki. Zaawansowany koci katar, gorączka i powikłania. Masiowe oczy coraz mniej widzą, a wdrożone leczenie nie przynosi poprawy. Tak bardzo boimy się, że całkiem oślepnie, bo każdego dnia jest coraz gorzej.

 

 

Masia bardzo źle znosi to, że jej świat robi się coraz ciemniejszy. Paraliżuje ją problem z oceną odległości. Gdy chce skoczyć, uderza o meble. Posadzona na weterynaryjnym stole siedzi bez ruchu, bojąc się, że spadnie. I tylko maleńkim noskiem stara się ocenić zagrożenie i zbadać otaczający ją teren. Głośno miauczy ze strachu, tak bardzo prosząc, by jej pomóc, by nie zostawiać jej w obcym miejscu.

Przed tą młodą kotką całe życie. Miało być dobre, o takim życiu dla małej Masi marzyliśmy. Jednak kiedy wydawało się, że przed nią same dobre chwile, los z niej zadrwił. Koci katar zaatakował ze zdwojoną siłą i zbiera żniwo.

Kochani, prosimy, pomóżcie zdiagnozować i leczyć Masię. W Was jedyna nadzieja na ratunek. Masia tak bardzo chce żyć i widzieć…